czwartek, 31 grudnia 2015

PODSUMOWANIE 2015


Chyba pierwszy raz pisząc posta będącego podsumowaniem danego roku mam w sobie tak skrajne emocje. Nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić czy ten rok był dla mnie najlepszy czy może najgorszy. W zasadzie wszystko dobre i złe wydarzyło się w drugiej połowie roku.
Koniec maja był przełomowym momentem w moim życiu. Może przełomowym to źle powiedziane, ale od tego czasu następowały po sobie wydarzenia, których nigdy się nie spodziewałam. Moje życie wywróciło się do góry nogami i kazano mi żyć i normalnie funkcjonować. Tylko pytanie: jak? Pod koniec maja dowiedziałam się, że Mama jest chora. To było (jak to się mówi) jak grom z jasnego nieba. Uderza Cię niespodziewanie, bez uprzedzenia. Wtedy było ciężko, ale nie przypuszczałam, że to pociągnie za sobą coś jeszcze gorszego.


Tydzień później poznałam człowieka, który siedzi teraz obok mnie i codziennie powtarza, że mnie kocha. Ja Jego też. Tak, dziewczyna, która przez całe życie powtarzała, że miłości nie ma- zakochała się. Tak teraz sobie myślę, że Rafał pojawił się w moim życiu w najbardziej odpowiednim momencie. W chwili kiedy nie wiedziałam jak mam żyć. To dzięki Niemu się nie poddałam i ciągle walczyłam, żeby wspierać najsilniejszą kobietę na świecie, która powoli traciła siły. Myślałam, że może to Ją wzmocni...Naiwność to wciąż moja wada...


Tym sposobem dotarliśmy do wakacji. W pierwszym miesiącu towarzyszyła mi monotonia. Jak ja nie lubię tego słowa. Codziennie o tej samej porze wykonywałam te same czynności. To stawało się nie do zniesienia! Z tego stanu wyrwał mnie weekendowy wyjazd do Zakopanego, właśnie z moim (cudownym) chłopakiem. Po przyjeździe już tak kolorowo nie było. Po utracie przytomności spędziłam chyba najnudniejsze trzy dni mojego życia w szpitalu. Na szczęście towarzystwa dotrzymywała mi Karolinka, którą pozdrawiam, trzymam kciuki za Ciebie pysiaku, zdrowiej mi tam :( 
Pod koniec sierpnia razem z Justinem i Karolem zorganizowałyśmy sobie trzydniowy 'trip życia' do Warszawy. To był mega fajny wypad, który przyczynia się do mojego dylematu odnośnie 2015 roku. Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że w te wakacje byłam na koncercie mojego best zespołu- LemON <3 (tak, to też dzięki mojemu chłopakowi). Spotkałam się jeszcze z Adrianem z cejlon tv, w maju z Erykiem, w czerwcu (ku zdziwieniu wszystkich) z Maksem, a we wrześniu ponownie pojawiłam się w Warszawie, a konkretniej na spotkaniu z Julką (Maffashion).


Również w tym roku obchodziłam swoje osiemnaste urodziny. Nie jest to wyznacznik dorosłości, ale czuję, że przez 2015 rok na pewno dużo się nauczyłam. Musiałam szybko dorosnąć i przejąć obowiązki mojej najsilniejszej kobiety na świecie. Nie byłam w tym sama, ale mimo to nie było to dla mnie łatwe.


Znacie ten moment, w którym pęka serce? Świat się zatrzymuje, a Ty czujesz jak kawałki serca się odrywają? To boli..Tracisz siły, zaczyna brakować Ci tchu. Czujesz, że straciłeś coś, co było dla Ciebie wszystkim. Upadasz na kolana. Błagasz by to się skończyło. Prosisz Boga, by zwrócił Ci to co zabrał. Łzy spływające po policzku są tak gorące, że parzą Cię z każdym ruchem. Nie chcesz się podnosić, bo nie widzisz już sensu by to robić. Pragniesz tylko znaleźć się w ramionach osoby, której już z Tobą nie ma, która Cię już nigdy nie przytuli i nie obroni przed światem. Jesień zawsze kojarzyła mi się z bólem i chyba teraz już tak będzie do końca życia. W podsumowaniu poprzedniego roku napisałam: "Dziękuję też najsilniejszej kobiecie na świecie- mojej Mamie. W tym roku też dałaś radę i byłaś zawsze przy mnie, kocham mocno"  W tym roku było tak samo, byłaś dzielna.


Grudzień to miesiąc, w którym znalezienie czasu na blogowe życie graniczyło z cudem. A w moim przypadku cuda się nie zdarzają, co za tym idzie- w ostatnim miesiącu roku pojawiły się tylko dwa posty (z tym trzy). Jednak święta i czas spędzony najpierw na przygotowywaniu tych świąt a potem z najbliższymi okazały się ważniejsze. I nie żałuję ani sekundy. 
Kogoś straciłam, kogoś zyskałam, czegoś się nauczyłam, na czymś zawiodłam. Wybaczcie mi, ale nie powiem jaki był dla mnie 2015 rok, bo zwyczajnie nie potrafię.
















A z życzeniami noworocznymi też nie będę jakaś mega oryginalna, bo od poprzedniego roku nic się nie zmieniło i nadal życzę Wam, abyście nie zatracili się w tym trudnym świecie i abyście byli idealną wersją siebie. Spełniajcie marzenia i bądźcie szczęśliwi! Do zobaczenia w następnym roku:*

1 komentarz :

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.