wtorek, 21 czerwca 2016

nasza pierwsza rocznica związku!

Ostatni weekend spędziłam w Zakopanem. Było to całkiem miłe zakończenie dwutygodniowych praktyk, dzięki którym czerwiec okazał się początkiem wakacji. Oprócz rozpoczęcia nieoficjalnych wakacji, razem z Rafałem chcieliśmy uczcić naszą pierwszą rocznicę związku. Tak, to już rok!!! Sama nie mogę uwierzyć, że tak szybko to zleciało. A jednak. Decyzja, którą podjęłam rok temu to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Kocham tego człowieka najbardziej na świecie, z każdym dniem coraz mocniej. Będzie moim mężem, zobaczycie :))))))
Na te dwa dni zarezerwowaliśmy sobie nocleg w Aparthotel Delta i nie zawiedliśmy się w najmniejszym stopniu. Hotel zaledwie kilka minut od Krupówek spacerkiem, przemiła obsługa, wyposażenie pokoi i ogólny wygląd na wieeelki plus, polecam! :) Co prawda pogoda nam jakoś zbytnio nie dopisała. Na szczęście były momenty, w których deszcz ustawał i pozwalał nam cieszyć się tym wyjazdem na świeżym powietrzu. Lubię klimat Zakopanego, dużo ludzi, turystów, straganów, oscypków, dookoła rozciągająca się panorama gór- coś pięknego! Niestety niedzielny poranek także przywitał nas deszczem, dlatego postanowiliśmy wcześniej opuścić stolicę Tatr i obraliśmy kierunek Słowacja. Tam pogoda znacznie przyjemniejsza a promyki słońca delikatnie muskały jeszcze nie do końca czekoladowe ciała. Stamtąd wybraliśmy się do miejsca już nieco bliżej domu, nad Jezioro Żywieckie, gdzie tak samo pogoda nie przeszkodziła nam pokajakować (jest w ogóle takie słowo?:D) po jeziorze w pięknym słoneczku.
 Jedyne co mogę sobie życzyć w tym dniu to cierpliwości do tego mojego potworka. Jemu też tego życzę w stosunku do mnie, bardziej mu się to przyda :) 
Miłego dnia misie! :*

 

0

środa, 8 czerwca 2016

maj- snapchat


Young Stars Festiwal- Kraków


urodzinowa niespodzianka dla N. <3


strong woman


yummy breakfast


komunijnie


lodożerca w swoim żywiole >u<


#fit


my everything :)


#selfie


a mówią, że to kobieta zmienną jest...pogoda też


pierwszy sezon PLL za mną!  /  niedzielne popołudnia  /  już prawie lato a dupa dalej zimowa :DD


mak życiem  /  a dla odmiany coś zdrowszego


drink drank drunk


new nails  /  nie, nie mój:)  /  mornin'


szkoła, typowo  /  reklamacje same się nie zrobią  /  basen, jak zawsze za szybą 



SNAPCHAT: XKEJTXX
0

środa, 1 czerwca 2016

negatywne emocje

Jest 1 czerwca, siedzę w moim łóżku w koszulce faceta mojego życia, piję gorącą herbatę i naszła mnie taka mega ochota, żeby się do Was odezwać. Taki nagły przypływ, nie wiem, chyba takich trochę negatywnych emocji związanych z moim 'internetowym życiem', ale nie tylko, które muszę z siebie wyrzucić. Zaczynam to pisać chyba trzeci raz i nie umiem dobrać odpowiednich słów do tego o czym chcę napisać, więc wybaczacie, ale może być nieco chaotycznie. 
Sama zauważyłam, że coś się zmieniło. Już nie jest mnie wszędzie pełno. Odsunęłam się od internetowego świata, nie całkowicie, ale mimo to jest to widoczne. Oczywiście w głównej mierze chodzi mi o to miejsce. O bloga. Stronkę, którą założyłam dwa lata temu i systematycznie pojawiałam się tu z bardziej lub mniej ciekawszymi postami. Blog był ogromną częścią mojego życia. Gdy tylko wydarzyło się coś, czym chciałam się z Wami podzielić, odpalałam laptopa i opisywałam to często pod wpływem emocji, ale jednak było to coś mojego, coś do czego uwielbiam wracać, coś czego nikt mi nie odbierze. Nie, nie rezygnuję z bloga, mam do niego ogromny sentyment i nie byłabym w stanie ot tak tego rzucić. Chciałabym, żeby było jak dawniej, żebym miała o czym pisać, potrzebuję motywacji, chęci, inspiracji, które w ostatnim czasie gdzieś uleciały, chciałabym mieć odpowiedni sprzęt i czas na realizowanie się w blogosferze.
Niby mam czas, a tak jakbym go nie miała. Siedzę teraz w domu już od prawie tygodnia. Ktoś może powiedzieć 'siedzisz w domu i nie masz czasu?'. Tak. Gdybym była osobą totalnie zorganizowaną, pewnie znalazłabym czas na wszystko. Ale ja do nich nie należę i strasznie nad tym ubolewam. Mam masę obowiązków, czasami nie wiem do czego ręce włożyć, zastanawiam się czy o czymś nie zapomniałam, czy zrobiłam wszystko czego ode mnie oczekiwano? Zawsze znajdzie się ktoś komu coś nie będzie pasowało, a to obiad nie taki, a to koszulka nie wyprasowana, a to zakupy trzeba zrobić, ale nikt się za to nie zabierze. Staram się myśleć o wszystkim i tak na prawdę, gdybym odrobinę bardziej się postarała wszystko byłoby idealnie poukładane. Znalazłabym czas na to co kiedyś było znaczną częścią mnie. Sama ostatnio byłam w szoku, dodając zdjęcie na instagram, ile czasu minęło od pojawienia się tam poprzedniego zdjęcia. To samo mogę powiedzieć o tumblr'ze, o którym nawet pisałam kiedyś wpis na blogu. O ile pamiętam napisałam, że wchodzę tam codziennie, to było takie moje małe uzależnienie. Ale lubiłam to. Teraz znalezienie czasu na przeglądanie tych obrazków graniczy z cudem. Nawet dzisiaj przygotowując posta ze snapchat'owymi zdjęciami nie mogłam uwierzyć jakim cudem jest ich tak niewielka ilość. Co miesiąc mam dylemat, które snapy wybrać na bloga a dzisiaj miałam wrażenie, że muszę dać wszystkie, żeby powstał w ogóle jakikolwiek post.
Od poniedziałku zaczynam dwutygodniowe praktyki. Kojarzą mi się one z odpoczynkiem, totalnym resetem. Takie też chcę, żeby były. Praktyki to trochę jak dla mnie przedłużenie wakacji. Ale co do samych wakacji mam mieszane uczucia. Nie planuję w tym roku żadnego dłuższego wyjazdu. Boję się, że do moich wakacyjnych dni wkradnie się monotonia (tak jak to było rok temu). Będę się starać coś z tym zrobić, ale pewnie zauważyliście, że ja często mówię, że będę się starać, że się staram, że to, że tamto a i tak nie wychodzi z tego to co powinno. Pozytywne myślenie przede wszystkim, no nie? Ja w ogóle mam w sobie pełno sprzeczności. Myślę tak, mówię tak a robię zupełnie inaczej. W końcu jestem kobietą. Zawsze to jakieś wytłumaczenie, głupie, ale to nadal wytłumaczenie.
Mam czasem takie momenty, że żałuję, że komukolwiek powiedziałam o blogu, że gdziekolwiek wstawiłam link. Czasem mam ochotę wylać tu tyle myśli zawalających mi głowę, co czuję, czego się boję, co mnie denerwuje, co chciałabym zmienić, a nie mogę. Bo ktoś to czyta. Bo czyta to moja rodzina. Bo czytają to moi znajomi. Bo czyta to moje otoczenie. Z drugiej strony informując ludzi o istnieniu mojego bloga przełamałam swój strach. Usłyszałam tyle kochanych słów na jego temat, że zamazuje to całą krytykę i hejty kierowane w moją stronę od czasu założenia blogspota, za co ogromnie dziękuję! Przez to uodporniłam się w jakimś stopniu na negatywne opinie, na obrazę mnie jako blogera, ale też mnie jako zwykłego człowieka. 
Zdaję sobie sprawę, że niewiele zrozumieliście z tej burzy słów, ale uprzedzałam o chaotyczności dzisiejszego tekstu. 
Trzymajcie się cieplutko, do zobaczenia jutro w snapchatowym poście, buziaki

Kejt

*


*old

0
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.