niedziela, 31 sierpnia 2014

HOLIDAY 2014- podsumowanie

Do mnie jeszcze nie dociera, że to już koniec. Tak szybko minęły te 65 dni? :o Nie wierzę...No ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Byłoby nam za dobrze jakby wakacje trwały dłużej. Życie to nie sielanka i musimy się do tego przyzwyczaić. Przeczytałam sobie ostatnio moje podsumowania wakacji z poprzednich lat i akurat te wakacje w porównaniu do 2013 roku jednak nie były najgorsze, jak mogłoby się wydawać. Pisałam tu na bieżąco co u mnie, co robię, jak się czuję itp. Ale nie byłabym sobą bez krótkiego podsumowania tego co działo się przez te dwa miesiące.
Początek lipca zaczął się bardzo dobrze. Nawet już ostatniego dnia czerwca udało mi się odwiedzić Justynę i spędzić miło dzień w Bielsku. Tak pamiętam, jak nie było na mnie suchego miejsca po tym wyjeździe, ale chyba o to chodzi w wakacjach, żeby dobrze się bawić a nie przejmować 'drobiazgami' :) Potem z nudów zaczęłam nawet czytać książkę, której oczywiście nie doczytałam haha. 4 lipca udało mi się spotkać z Martyną, która akurat lipiec miała praktycznie cały zaplanowany i spędzała go poza domem. 6 lipca zaliczyłam kanapkowe tiny z Erykiem, haha, no wtedy to mi się humor poprawił na maxa ;) I już następnego dnia pojawiłam się w Andrychowie u J. Spędziłam tam prawie 3 dni, disney channel, hamburgery, arbuz, śmieci, rozbite miski, widelec w palcu, deszcz, bielsko, mikołaj, babeczki z kremem czekoladowym, justyna- murzyn ;) Od 11 do 17 lipca gościłam u siebie tego miśka. Szamponetki, 'szalone rude', mini żelki, płacz, dzień filmowy, smerfy, obecność, trzymanie się za rękę przy zasypianiu, tiny z mordkami, z Niki, dzikie densy, sucha, mini naleśniki, deser, spacer, kotki, barbie, teletubisie, poród (:0). Ostatni dzień spędziłyśmy w Krakowie z Nikolą♥ Było somerby, filmik dla E., wygłupy, zaczepianie ludzi w parku, wypełnianie ankiety i winda, która jak się okazało nie jedzie wyżej niż na 3 piętro:c Z tego wszystkiego zapomniałam wgl tutaj wspomnieć że założyłam instagrama (klik). 20 lipca spełniło się jedno z moich marzeń- koncert LemON'a. Cudowne przeżycie! Resztę lipca spędziłam w domu, co na maxa mi się nie podobało i  miałam małe emo.

Sierpień nie okazał się lepszym miesiącem. 2 sierpnia- festyn i tu rozczarowanie totalne. Nic mi się tam nie podobało. Kilka dni później odwiedziła mnie Justynka, z którą miło spędziłam czas i wyrwała mnie na kilka godzin z nudy, w której tonęłam. 9 sierpnia towarzyszył mi cudowny humor i uśmiech nie schodził z buzi- Maks w Krakowie. Następnego dnia spotkałam się w Suchej z J.<3 A tydzień później pełna entuzjazmu siedziałam w busie do Krk. I tu kolejne rozczarowanie, o czym zresztą mieliście okazję przeczytać. 19 sierpnia, czyli po ponad miesiącu udało mi się spotkać z M. i poplotkować, a trochę się tego nazbierało (: a 24 kolejny festyn. Akurat tu mogłabym się bawić, bo zespół grał o wiele lepiej niż ostatnio, ale z racji tego że była niedziela, nie było za dużo ludzi a na dodatek umierałam z zimna, wróciłyśmy wcześniej do domu. 25 sierpnia w końcu wpadłam z Martyną na stryszawę, nie pamiętam kiedy ostatnio tam byłam, plac zabaw zaliczony (y), 26 Kraków i shopping z Karolkiem, a ostatni weekend wakacji spędzam dość kreatywnie. Może uda mi się o tym tu napisać niedługo :)


To tak w dużym skrócie.
Jeśli chodzi o moje plany, o których pisałam przed wakacjami, to wiadomo, nie wszystkie 'wypaliły'. Jestem zadowolona z czasu poświęconego na sen. Odespałam chyba cały poprzedni rok szkolny. Mój dzień zaczynał się ok godziny 11, chociaż zdarzyło mi się kilka razy wstać trochę później, 13-15 xD Ale strasznie w te wakacje przeszkadzała mi pogoda, która w ogóle nie próbowała się dostosować do moich planów i wszystko psuła. Te wakacje nie były idealne. Nie były nawet jakieś super świetne. Ale nie były też beznadziejne. Następne będą lepsze, wiem to!
Nie mam zamiaru załamywać się z powodu nowego roku szkolnego, bo kiedyś to musiało nastąpić. Najważniejsze u mnie jest pozytywne podejście i pełna determinacja. Bez tego na starcie jestem skończona. Wiem, że dam radę, będzie trudno, ale dam. Zawsze daję, więc czemu tym razem ma być inaczej? No właśnie. Będzie dobrze, zdam do 3 klasy, zdam egzaminy i wszystko się uda- tego się trzymam. Muszę tylko dać z siebie 100%.  Przecież jestem silna, nie? Na pewno najtrudniej będzie mi się przestawić na wczesne wstawanie i ciągły brak czasu przez naukę. Ale za 10 miesięcy czekają mnie w nagrodę wakacje i zasłużony odpoczynek. DAMY RADĘ? -TAK DAMY RADĘ! 'Bob budowniczy'
0

środa, 27 sierpnia 2014

rainy cracow

Ostatnie dni minęły mi bardzo dobrze. Coraz mniej narzekam, więc jest ok. Ale to oznacza, że ogromnymi krokami zbliża się wrzesień, a to już jest mniej ok.
Wczorajszy dzień spędziłam z siostrą w Krakowie. Początkowo miałyśmy obrać kierunek Kazimierz, a naszym głównym celem miała być oczywiście kładka ojca Bernatka. Z powodu nieustającego deszczu, który zawsze musi pojawić się w najmniej odpowiednim momencie, kierunek naszego tripu uległ zmianie. Po 12 rozpoczęłyśmy mini shopping po Galerii Krakowskiej, który zakończył się około godziny 15 tradycyjną wizytą w KFC. Chyba nikogo już nie dziwi mój wybór- longereeeeeek :> Numer jeden ever!
Mimo fatalnej pogody nie miałyśmy zamiaru siedzieć cały dzień w galerii, więc ruszyłyśmy na rynek, gdzie przypadkowo spotkałyśmy mojego Kwiatkowskiego, jeej nie widziałyśmy się od maja!
Kocham Kraków. Jest w nim coś takiego, że chce się tam wracać. Najchętniej jeździłabym tam codziennie, ale niestety jest to niemożliwe. Chociaż jeśli dobrze pójdzie jeszcze w tym tygodniu znowu się tam pojawię ♥

'Po raz kolejny wracam, bo chyba mam to szczęście,
Że są ulice, za którymi dalej tęsknię' Małpa

Po jakimś czasie postanowiłyśmy jednak wrócić do galerii i zaopatrzone w jedzenie i picie, wyjechałyśmy w miejsce, które ciągnie za sobą baaaaardzo miłe wspomnienia. Tak, chodzi  o styczniowy zlot armii. Tam zostałyśmy już do końca, czyli do godziny ok. 17:30, bo trzeba było się zbierać na powrotnego busa. A właśnie. Co do busów to cholera jasna, są tak niewygodne, że to jest jakaś paranoja. Ej serio, nigdy nie mogę spokojnie usiąść. Co pięć sekund muszę zmieniać pozycje, bo jest tak mega niewygodnie. Wszystko mnie boli a kolana to mam całe poobijane...Ale kurcze, mimo to uwielbiam tam jeździć. Zawsze jest fajnie, zawsze...

























































1
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.