i need you

Przepraszam Was, że po raz kolejny musicie słuchać jak wszystko mi się pieprzy. Wiem, że wolelibyście czytać coś pozytywnego, zwłaszcza w wakacje. Ja też. I wierzę, że już niedługo będą tu same pozytywne wpisy. Nie mogę się tego doczekać. Póki co, u mnie po staremu. Siedzę w domu, nawet tutaj nie ma z kim pogadać. Zawsze tak mam, że jak się wali to wszystko na raz. Na szczęście w środę odwiedziła mnie Justynka, zawsze lepiej nudzić się w 2 niż samemu:* dziękuję!♥
Ale brakuje mi mojego słoneczka. Brakuje mi samej obecności, milczenia. Głupiego gapienia się w ekran telewizora i oglądania wspólnie bajek. Spania do 14. Brakuje mi głupiego śmiechu <3 i ciągłego narzekania na byle co. Brakuje mi tego chodzenia w samej bieliźnie, walki o wiatraczek i marudzenia jak nam gorąco. Brakuje mi nawet tych debilnych rozmów o seksie, wspólnych śniadań, obiadów, kolacji. Brakuje mi tej ślicznej mordki i idealnego brzuszka, który razem z moim tak często gra koncerty trawiąc niezdrowe żarcie pochłaniane tonami. Brakuje mi ciągłego słuchania disco polo, bo z Tobą nawet to jest fajne. Brakuje mi naszego fałszowania i wygłupów na tinach nakładając na głowę staniki i oglądając poród przez palce. Brakuje mi nocnego trzymania się za rękę przez wcześniejsze oglądanie horrorów. Nawet wspólnego płaczu  mi brakuje, bo wtedy byłaś obok. Co z tego, że czasem się kłócimy. Dzięki temu wiemy, że nam na sobie zależy. I co z tego, że piszemy ze sobą tak często jak tylko możemy. Te literki wstukiwane na ekranie telefonu czy na klawiaturze komputera nie zastąpią mi rozmowy twarzą w twarz. Brakuje mi przytulenia. Taaaak. Chciałabym Cię teraz przytulić. Potrzebuję mocnego huga, takiego naprawdę porządnego, żebym nabrała w końcu siły do dalszej walki. Bo jest mi ciężko. Tak cholernie ciężko. Nie radzę sobie, jestem słaba. Potrzebuję Cię obok, a nie 40 kilometrów stąd, tęsknię miś