sobota, 27 września 2014

tak mocna więź w tak krótkim czasie

Jestem niewyspana, zmęczona, zła, nie umiem zrobić zadania z polskiego, nie chce mi się uczyć ekonomii, przeraża mnie niemiecki. Ja nie mogę...Chcę odpocząć i się wyspać...Siedem dni ;-;


Jeszcze 8 miesięcy temu nawet nie myślałam, że moje życie będzie tak wyglądało. Nie myślałam, że osoby wtedy dla mnie obce tak szybko staną się tak ważne. Właśnie 2 dni temu minęło 8 miesięcy od pierwszego zlotu Armii, która przez te miesiące stała się moją drugą rodziną. Pisząc rodzina, mam na myśli wszystkich członków, a przed oczami tych najbliższych, tych, z którymi się znam, tych, z którymi mam kontakt, tych, których kocham, tych za którymi tęsknię, tych dzięki którym mam ochotę żyć i cieszyć się z każdej chwili.
25 stycznia pamiętam bardzo dobrze. Niby osiem miesięcy a jednak wszystko odtwarza się w mojej głowie na nowo. Nie chcę nawet myśleć co by było, gdyby tego dnia nie udało nam się dotrzeć na zlot. Błądziłyśmy wtedy z K. po galerii szukając mordek, a ja cały czas powtarzałam że nigdzie się stąd nie ruszę póki nie zobaczę się z Maksem. Nadzieja upadała z każdą sekundą, ale ostatecznie się udało! Byłam tak meeega szczęśliwa. Jedyne zdjęcie, które mam ze styczniowego spotkania to zdjęcie które nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego, takie dwa nieogary z babeczkami, haha:D tak tak, Rutkowski Photography ;) (nie dodam go tu nigdy:D)


Pomiędzy tym zlotem a majowym były jeszcze inne, w mniejszym gronie. Stworzyłyśmy z dziewczynami świetną ekipę. Zżyłam się z nimi na maxa:))







Majowy zlot- wydarzenie zapowiedziane dużo dużo wcześniej w porównaniu do styczniowego, bardziej spontanicznego. Mnóstwo ludzi, mnóstwo nowych twarzy. W końcu mogłam przytulić osoby, z którymi znałam się tylko z internetu ♥ + Eryka :D Pamiętam, stoję taka już trochę zmęczona czekaniem, aż będę mogła dostać się do któregoś z chłopaków, aż w końcu słyszę 'no chooodź' i ten powalający uśmiech Eryka, a potem 'aa masz trzeciego buziaka' a na końcu takie kochane słowa:( dalej nie mogę sobie wybaczyć, że Go wtedy puściłam haha :)






Kolejne spotkanie z moimi lejdis, kolejne cudowne wspomnienia...


takie śpioszki malutkie :))

To właśnie dzięki moim dziewczynkom nie wróciłam od razu do domu z sierpniowego zlotu.


Kto by pomyślał, że kilka osób może tak pozytywnie namieszać w moim życiu i wpleść w nie tyle szczęścia, tyle uśmiechu, emocji, niezapomnianych chwil. Wystarczy zwykły uśmiech na ich mordkach, nic więcej, a ja już zapominam o wszystkich problemach. Najlepszy antydepresant na świecie to Ci ludzie, bez których nie wyobrażam sobie dalszego życia. Jeszcze nie zdążę się z nimi pożegnać a już zaczynam tęsknić. To One tak na mnie działają.


Chyba powinnam podziękować Maksowi za to, że dzięki Niemu poznałam Justynę, Nikolę, Justynę, Martynę, Karolinę, Majkę, Olę, Kamilę, Ewelinę, Magdę, Agę, Anię, Dominikę <3
Naprawdę dziękuję za te moje szalone słoneczka :') kocham mocno! mam nadzieję że za ok 3 tygodnie zobaczę się chociaż z kilkoma z Was

2

niedziela, 21 września 2014

little girls with big ideas

"Są ludzie, którzy znaczą dużo więcej niż trochę"

Dzisiejszy wpis, tak jak poprzedni dotyczy 'relacji' z najpiękniejszego miasta, w jakim byłam- Krakowa. A to dlatego, że w ciągu 6 dni udało mi się być tam dwa razy. Nie mogłam przepuścić okazji zobaczenia się z moją rodzinką:* Czekając z Martynką i Karolem na Justynę i Nikolę, przypadkiem spotkałyśmy Ewelinkę, jeeeeej cudownie! A w empiku, gdzie słuchałyśmy kwiata (XDXD) trafiłyśmy na Madzię, a raczej ona na nas:) Chwilę później dołączyła już Nikola z kolegą a na końcu Justynka. HEE <3 Niestety Niki musiała jechać na jazdy (nasz mały kierowca ♥), więc nie spędziłyśmy ze sobą tyle czasu ile byśmy chciały i musiałyśmy się pożegnać w tramwaju, którym z dziewczynami jechałyśmy na Kazimierz :( Wiadomo, że będąc na Kazimierzu głównym cele staje się kładka ojca Bernatka. Ma tyle uroku! Mogłabym tam siedzieć całymi dniami. Przed powrotem do galerii, zahaczyłyśmy jeszcze o lodziarnię, tym razem postawiłyśmy na mniejszą ilość gałek i udało nam się zjeść do końca:) Na przystanku zaczepił nas starszy pan, który powiedział, że będziemy aktorkami i żebyśmy przekazały rodzicom podziękowania od niego, że się urodziłyśmy, okeeeeeej. A o akcji z wsiadaniem do tramwaju lepiej nie wspomnę hahaha! Ale najlepsze było później. Wysiadamy z tramwaju. Trochę zdezorientowane trzymamy się kierunku obranego przez Martynę, a tu nagle stop. Ja wtf, co się stało, odwracam się, a tam Maks cieszy mordkę. Śmiechowo trochę, nieogar totalny. Ale każdy poszedł w swoją stronę i chwilę później znalazłyśmy się w Starbucksie. Pożegnałyśmy się z J. i z powrotem przed galerię. 'Cześć Rysiu'- najlepsze! Tam też długo nie posiedziałyśmy. Kierunek- rynek! A w ogóle to plany na przyszły rok są, tylko żeby wypaliły i będzie idealnie! Moje kochane♥ Chcę już! Potem znowu wróciłyśmy przed galerię. Było już ciemno, coraz mniej ludzi, 'another day' w głośnikach telefonu i znowu trzeba się żegnać. Tym razem nie udało się utrzymać łez. Chociaż mówiłam sobie, że nie będę płakać. Po hugusiach całe zryczane skoczyłyśmy z Karolem szybko do maka po jedzonko i biegiem na busa. To tak w mega skrócie, a teraz łapcie zdjęcia, duuużo zdjęć!

'Czasem kilometry muszą nas rozdzielić,
nie zapomnij o mnie to nie przeminiemy'



















































fot. Martyna Bernat
   Justyna Kępa
     Karolina Kąkol
    Nikola Hajduk
2
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.