Cześć!
Myślałam, że szybko ogarnę zdjęcia z mojego wyjazdu do Grecji i w pierwszym wpisie po powrocie zobaczycie trochę widoczków, ale to okazało się nie łatwym zadaniem. Dlatego zanim podzielę się z Wami moimi przeżyciami z ostatnich dwóch tygodni, wrzucam coś o czym kiedyś (dawno dawno temu) wspominałam na snapie (xkejtxx). Także zostawiam Was z zaległym wpisem a ja biorę się za obróbkę!:)
Pewnie każdy z Was ma jakieś uzależnienie. I nie mówię tu o używkach tylko o czymś co kochacie. Nieważne czy to czynność, jedzenie, picie, rzecz czy może osoba.
Dzisiaj chciałabym Wam wspomnieć o moim małym uzależnieniu. A konkretniej o uzależnieniu od herbaty. Może wyda się to dla Was nieco dziwne, bo przecież większość osób pije herbatę codziennie.
Ja też to robię- od zawsze. Zazwyczaj była to jedna (ewentualnie dwie) zwykła czarna herbata z cukrem i sokiem (koniecznie malinowym!) Czasem zdarzyła się zielona lub jakaś owocowa. Ale to raczej rzadko.
Jednak od momentu kiedy połączyłam czarną herbatę z sokiem malinowym (wiadomo), miodem (wystarczy jedna łyżeczka) , cytryną (plasterek) i pomarańczą (plasterek)- mogłabym ją pić litrami!
Możecie dodać do tego cukier (jeśli słodzicie) a dla osób stawiających na zapach i lubiących jak im "coś pływa" w kubku polecam goździki;)
Piliście kiedyś herbatę z plasterkiem pomarańczy? Jeśli tak to zazdroszczę, bo dłużej ode mnie możecie cieszyć się tym smakiem. Jeśli odpowiedź brzmiała "nie" to koniecznie musicie spróbować!
Od jakiegoś czasu mój jeden kubek herbaty dziennie przerodził się nawet w cztery!
buziaki, Kejt