W piątek zwinęłam z Karolem i Mateuszem do Wadowic. Mimo korków i ogromu ludzi dotarliśmy na miejsce 'prawie' na czas. Tam już czekała Justynka. Ładna pogoda w mgnieniu oka przerodziła się w burzę z piorunami i grzmotami, a na dodatek wyłączyli prąd, także po dotarciu do domu byłyśmy skazane na nicnierobienie. Ze sprzątaniem domu uwinęłyśmy się dziwnie szybko (:>), więc jak przestało padać wybrałyśmy się na mecz. Akurat Lachowice grały z Andrychowem. Wendzia była tak zawziętym i chyba jedynym kibicem, że Andrychów przegrał, przez co później ich 'troszkę' sprzezywała, haha! Wieczorem już tradycyjnie wbiłyśmy na omegle w poszukiwaniu w miarę normalnych ludzi albo chociaż takich, z których można się pośmiać. W rezultacie zrezygnowałyśmy i pozostała nam rozmowa na skypie z Filipem, którego poznałyśmy w ferie właśnie na omegle. Weszłyśmy jeszcze na 6obcy popisać z ludźmi, ale nie trwało to długo, bo Filip nie umiał wymyślić normalnego pytania :D Dowiedziałam się tylko, że wszyscy mnie kochają, okej, może i jest to trochę sztuczne, ale kochane :>
W poniedziałek rano udałyśmy się do apteki po jakieś SKUTECZNE tabletki. Na koniec dnia miałyśmy zaplanowane ognisko z moją klasą. Na miejscu okazało się, że jest nas tylko pięciu, a jakiś czas później doszły jeszcze dwie osoby. Nasze zorganizowanie jak zawsze na medal! Po wiadomo czym poszliśmy na kebsa do barbadosa. Strasznie miło spędziliśmy czas, mega poprawił mi się humor po wcześniejszym 'zepsuciu':) iiii meega dziękuję tym co byli! Do domu dojechałyśmy po 22, byłyśmy tak padnięte, że od razu rzuciłyśmy się na łóżko i zasnęłyśmy.
Wczoraj musiałyśmy wstać dość wcześnie jak na nas, bo mama chciała jeszcze wstąpić w jedno miejsce w Suchej. Przed 10 byłyśmy na dworcu i maluszek pojechał do domu. Ej wiesz że moje łóżko jest teraz takie puste:o:D haha
Justin mój, jeeeej <3 |
Świat to trudne miejsce.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸