piątek, 8 lipca 2016

ścięłam włosy!!!


Wakacje to czas na totalny reset. Mamy się zrelaksować, odstresować i naładować pozytywną energią. Na pewno bardzo pomaga nam w tym ładna pogoda, wysoka temperatura i świadomość, że nasz telefon nie ulegnie zagładzie po obudzeniu nas w "środku nocy" przez wbudowany budzik. Ale ale...Mi osobiście wakacje zawsze kojarzyły się z nowymi, większymi możliwościami, pewnie to przez te endorfiny dostarczane przez promienie słoneczne. Nigdy jednak w tym okresie nie zrobiłam nic co by można było podpiąć pod wakacyjną rewolucję. Do teraz. Wiem wiem, mogłam to zrobić w każdą inną porę roku, ale dopiero teraz nabuzowana pozytywną energią poszłam do fryzjera (po roku czasu!). Początkowo nastawiona byłam na farbowanie, no tak, białe włosy chodzą za mną od x czasu, ale zrezygnowałam. Na takie zmiany chyba nie jestem jednak gotowa, moje zniszczone włosy też. Moje włosy były ciągle narażone na niekorzystne dla nich działania: codzienne suszenie, codzienne prostowanie i brak odpowiedniej pielęgnacji. Postanowiłam to zmienić i tak oto znalazłam się w Fryzjernii, siedząc wygodnie w fotelu i oddając się całkowicie panu Robertowi. "Na krótko"- ostateczna decyzja. Mówisz, masz. Szczerze to nie przepadam za fryzjerami, bo nigdy po wyjściu z salonu nie jestem zadowolona z efektu, a pójście tam podchodzi pod traumatyczne przeżycia. No dobra, przesadziłam. Ale między innymi dlatego tak długo nie odwiedziłam żadnego salonu fryzjerskiego. Tym razem było całkowicie odwrotnie. Poszłam z pozytywnym nastawieniem, pan Robert zrobił to tak jak chciałam i poprawił ogólną reputację fryzjerów z mojej perspektywy i pierwszy raz wyszłam zadowolona. Teraz pozostaje tylko odłożyć prostownicę i urządzić moim włosom kurację maseczkową. Powiem Wam, że jak na razie dobrze mi idzie, oby tak dalej;)



2 komentarze :

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.