sobota, 13 maja 2017

game over


Zakończenie roku szkolnego, a co za tym idzie, zakończenie mojej trzynastoletniej edukacji to dzień, na który czekałam bardzo długo. Ostatnie lata były najgorsze. Powiem wprost. Nie lubiłam mojej szkoły. W pierwszych miesiącach chciałam ją zmienić, ale zostałam. W trzeciej klasie już byłam na takim etapie, że chciałam zrezygnować ze szkoły. Nie mówiłam o tym głośno, ale nie dawałam rady, potrzebowałam odpoczynku. Na szczęście nie podjęłam aż tak głupiej decyzji, bo pewnie teraz bym żałowała. Z roku na rok było coraz trudniej. Czwartej klasy bałam się najbardziej. Nie dość że egzaminy zawodowe, które miały być trudniejsze od tych zdawanych w drugiej klasie to jeszcze matura, co tu dużo mówić, byłam przerażona. Jednak najbardziej zdziwiło mnie to jaki luz psychiczny dali nam nauczyciele w ostatnich miesiącach. Już nie chodziłam do szkoły zestresowana, co nie zdarzało się od trzech lat. 
Ale to dopiero od wczoraj jestem w 100% wolna od szkoły. Wczoraj miałam ostatnią maturę. To, że ostatnio bywałam tu rzadziej było właśnie spowodowane egzaminem dojrzałości. Chciałam ostatnie dni przed maturą spędzić na przygotowaniach.
 Ale cieszę się, że mam to już za sobą. Nigdy nie chciałabym przechodzić przez to drugi raz. Mój mózg w pewnym momencie powiedział "dość". Dosłownie, czułam jakby miał zaraz eksplodować od nadmiaru nauki a do oczu cisnęły się łzy. 


Ostatnie dni były jednymi z najgorszych w moim życiu. Mówię serio. Cały czas w głowie miałam "maturę", brzuch nie przestawał boleć ze stresu, cała się trzęsłam, a co za tym idzie mój humor sięgał dna. Psychicznie czułam się okropnie. Do tego stopnia, że potrafiłam obudzić się w środku nocy, rozpłakać i modlić, żeby to się skończyło. No miałam nie małą schizę na tym punkcie. Nigdy nie pomyślałabym, że mój organizm tak zareaguje na tę sytuację. Zwłaszcza, że cały czas sobie powtarzałam, że wcale nie muszę tego zdać, że nic się nie stanie jak się nie uda. To samo słyszałam od moich bliskich, ale moje drugie ja nie potrafiło sobie poradzić z tym wszystkim.


W momencie kiedy stałam wczoraj przed komisją, która ogłosiła, że zdałam ustny polski, myślałam, że zacznę tam skakać, piszczeć ze szczęścia i płakać jednocześnie. Musicie wiedzieć, że to właśnie ustnego polskiego bałam się najbardziej. W ogóle nie czułam się przygotowana do tego egzaminu. Gdyby nie dziesiątki filmików na youtubie Mietczyńskiego, Wiedza z Wami czy bezkonkurencyjnego Matemaksa, dzięki któremu zdałam matematykę, to nie byłoby za ciekawie.


Nie mogłam się doczekać momentu, kiedy będę mogła usunąć z telefonu te wszystkie screeny z opracowaniami lektur, z motywami, z notatkami, słówkami z angielskiego. Nie mogłam się doczekać aż opuszczę grupy na fb dotyczące matury z języka polskiego, które jeszcze bardziej mnie nakręcały, chyba przez ludzi na tych grupach stresowałam się jeszcze bardziej, ale też od nich dostałam dużo materiałów do przerobienia do matury. 


Osobom, które jeszcze mają matury przed sobą życzę powodzenia i mam nadzieję, że nie stresujecie się tak jak ja ;) 


W tym momencie jestem chyba najszczęśliwszą osobą na świecie!


 Teraz małe info odnośnie postów! Zostały mi jeszcze cztery posty z Grecji, ciągnie się to za mną już dość długo, dlatego w ciągu dwóch tygodni chciałabym się z nimi uporać i zakończyć tę serię, więc wpadajcie tu częściej, bo będą się pojawiać co 2-3 dni. 



buziaki, Kejt

2 komentarze :

  1. Wiem, co czujesz bo ja w tym roku też pisałam maturę, jeszcze czeka mnie usty angielski i koniec stresu. Później dopiero poczujemy czym jest dorosłe życie. :)

    https://ariicoco.blogspot.com/2017/05/before-dark.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjdziesz za mnie?

    OdpowiedzUsuń

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.