sobota, 12 listopada 2016

free time

Uwierzcie mi, że nadal żyję jeszcze piątkowym koncertem Justina, który był najlepszym koncertem na jakim byłam. I przypuszczam, że jeszcze długo nie będę mogła się po nim pozbierać. Ale o tym co się działo opowiem w osobnym wpisie już niebawem. Za to dzisiaj poczytacie o moim wolnym czasie.

Z tym nicnierobieniem to nie jest do końca tak jak się przyjęło we wszechświecie. Nie da się po prostu nic nie robić. Leżysz. Siedzisz. Stoisz. Oglądasz telewizję. Jesz. Śpisz. Myślisz. To wszystko są czynności, niektóre bezużyteczne, ale nie nazwiemy tego inaczej. Fakt, nie uratujemy tym świata. I chyba właśnie dlatego, że nic wartościowego nie wnoszą do naszego życia, nazywamy je NICZYM.
Jak pewnie zauważyliście, ciągle narzekam na ten ciągły brak czasu. Jestem na takim etapie swojego życia, że szkoła i domowe obowiązki zabierają mi jakieś 99% czasu w ciągu dnia. I nasunęło się pytanie. Co zrobić z tym 1%? Obowiązki obowiązkami, ale gdy już zrobię wszystko co sobie zaplanowałam na dany dzień to czym sobie zająć ten wolny czas, żeby go odpowiednio spożytkować? Nie, nie odpowiem Wam na to pytanie, bo sama nie jestem specjalistą w wyciskaniu z wolnego czasu ostatniej kropelki, ale powiem Wam co ja robię.


  • ŚPIĘ.Tak, dobrze widzicie. Mówiłam, że nie jestem w tym dobra. Ale sen w moim przypadku to jak najbardziej dobry pomysł. Zwłaszcza teraz, gdy za oknem pada śnieg, temperatura pozostawia wiele do życzenia a brak słońca odbiera chęci do życia.

  • SŁUCHAM MUZYKI. Należę do tych osób, które gdy spodoba im się dana piosenka, słuchają jej non stop do momentu, w którym przy pierwszym dźwięku będą miały ochotę oddzielić kabelek od słuchawki lub wyrzucić głośniki przez okno. Wtedy od razu szukam sobie nowej, która zapełni pustkę po już znienawidzonej. I tak w kółko. Niby monotonia, ale lubię znajdować nowe, świeże kawałki.

  • JEM. Najprostsza czynność, a ile radości może sprawić. Jakbym się bardzo starała to i tak fit na pełny etat nie zostanę. Chociaż nadal się łudzę, że tak będzie, szczerze wątpię w swoje możliwości w tej kwestii. Tak bardzo jak kocham owoce, ta bardzo też uwielbiam słodycze. A ich połączenie to bomba kaloryczna. Cóż. Czasem można sobie pozwolić, jak nie ma się lepszego zajęcia (ale nie często!!!!)

  • CZYTAM KSIĄŻKI. W roku szkolnym z tym czytaniem to tak nie bardzo. Przyznam się bez bicia, że z lekturami szkolnymi to ciężko jest mi się zaprzyjaźnić. Za to uwielbiam powieści romantyczne i książki psychologiczne. Czas zaopatrzyć się w jakieś nowości. Polecacie coś? Przy okazji czytania, można poszerzyć swój zasób słownictwa, co przyda mi się na pewno w następnym roku. Na maturze.

  • OGLĄDAM FILMY. I seriale. Obecnie jestem w trakcie piątego sezonu Pretty Little Liars i jestem w nim zakochana. Totalnie. I zaraziłam tym mojego R. Jak na razie, mój dzienny rekord to sześć odcinków. Nie bójcie się, mam życie poza tym serialem:)

buziaki, Kejt

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.