sobota, 19 listopada 2016

spędziłam wieczór z Justinem!

Żeby zacząć "od początku" musimy cofnąć się do 2015 roku, dokładnie do 17 grudnia. Wtedy ruszyła oficjalna sprzedaż biletów na koncert Justina Biebera, który odbył się 11 listopada br. w Krakowie! Stojąc w ogromnej nie poruszającej się kolejce po bilet w empiku, bałam się, że się nie uda i zabraknie ich dla nas, dosłownie rozchodziły się z prędkością światła! Pojechałyśmy tam z nastawieniem na GCEE, wyjechałyśmy w zgaszonych humorach z trybunami C9, rzędem 32. Przejrzałyśmy mnóstwo zdjęć z Tauron Areny i byłyśmy nieco przerażone faktem, że możemy nawet nie zobaczyć Justina ze względu na ogromną odległość naszych miejsc od sceny. Ale i tak z tego wszystkiego najgorsze było czekanie...




11tego listopada, razem z Karoliną i Justyną w Krakowie byłyśmy przed 14. Po maku i szybkim starbucksie ruszyłyśmy w poszukiwaniu taksówki. Pech chciał, że zaczęło mocniej padać akurat w momencie kiedy żadnej nie było w pobliżu. Wspomniałam o taksówce, bo chciałam pozdrowić Pana taksówkarza, który od razu złapał z nami świetny kontakt i jak się okazało czasem słucha Justina, czyta o nim (przeważnie o skandalach XD) i ogląda w tv. Na koniec życzył nam "fotki" i autografu, przeeeekochany :)
Przed areną byłyśmy 3 godziny przed otwarciem bramek. Zanim znalazłyśmy odpowiednie wejście, to minęło trochę czasu. Może wspomnę w tym miejscu o organizacji, bo to był często poruszany temat przed i po koncercie- totalna porażka. Stałyśmy przed wejściem w kolejce trzy godziny (przy okazji pozdrawiam Wiktorię i Weronikę☺), ludzi z minuty na minutę przybywało, mi zamarzało wszystko od stóp do głów, a ochrony, która by jakkolwiek pilnowała porządku nie widać. Najbardziej wkurzało mnie to jak osoby, które przed sekundą przyszły, wpychały się do kolejki. Na szczęście to co było najgorsze nas ominęło, bo już dawno byłyśmy w środku. Zdążyłyśmy na dwa supporty i obejrzałyśmy koncert Justina od początku do końca. Nie wszyscy mieli taką możliwość. Według mnie organizatorzy powinni pomyśleć trochę, jak w tak krótkim czasie mogą wpuścić, sprawdzić bilet i przeszukać ok. 20 tysięcy osób. Niemożliwe. Do tego Justin zaczął koncert 20 minut przed planowanym czasem, kiedy jeszcze spora liczba osób była na zewnątrz. Słysząc zaczynający się koncert zaczęli się taranować przy wejściu, żeby zdążyć. Te osoby nie wydały od 300zł w górę, żeby nie być na całym występie, to chyba trochę nie fair wobec nich. Mega się cieszę, że mnie to nie dotyczyło, bo na ich miejscu pewnie musiałabym się zachować tak samo.



Ale wracając już do tego co jednak dotyczy mnie. Po wejściu na arenę i wejściu na właściwy sektor okazało się, że mimo wcześniejszych obaw co do widoczności, wszystko widać znakomicie! To tylko na zdjęciach ta odległość wydaje się większa, ale na żywo wcale tak nie jest. Co było ogromnym plusem. 


Nie wiem jak mam Wam opisać cały ten koncert. Zupełnie nie wiem. Był to niewątpliwie najlepszy koncert w moim życiu. Chyba jeszcze nigdy nie płakałam na koncertach, a Justinowi udało się doprowadzić mnie do łez. Widok z góry na akcje, które zorganizowaliśmy był niesamowity!!! Serca z rąk, światełka/glowsticki, kartki z "My purpose is..". To był tak genialny pomysł! Do tej pory mam przed oczami minę Justina po zobaczeniu tylu kartek, jego wzruszenie, łzy. A już najcudowniejszym momentem było jego szczęście i ten cudowny uśmiech kiedy powiedział "Kocham Was":) I bardzo się cieszę, że panowała taka cisza, kiedy coś mówił, że wszyscy potrafili się zachować i okazać mu szacunek. Docenił to. Powiedział, że wróci. Uwielbiam tego człowieka i już sobie obiecałam, że nie odpuszczę następnego koncertu. A nawet więcej. Spędzę go pod samą sceną.
A właśnie, wspominałam już, że długo się nie pozbieram po tym koncercie?



Na koniec parę screenów, twitterowych i nie tylko...


ESKA O KONCERCIE ← KLIK




WIĘKSZOŚĆ ZDJĘĆ POCHODZI Z TWITTERA I INSTAGRAMA (NIE SĄ MOJE).



buziaki, Kejt

1 komentarz :

  1. Nie ma nic lepszego niż dobrze spędzony czas,tak jak się lubi. Sądząc po emocjach wyczuwalnych już nawet we wpisie widzę,że bardzo dobrze spędziłaś ten czas. Oby więcej takich akcji,one dodają człowiekowi siły. Poza tym.już dodam tutaj - ciekawy ten Twój blog,warty zaobserwowania ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.