sobota, 26 listopada 2016

without you

Cześć Mamusiu :) 
To znowu ja:) Chociaż rozmawiamy codziennie, pomyślałam, że właśnie dzisiaj napiszę do Ciebie znowu. Nasze rozmowy, albo inaczej, mój monolog sprowadza się zazwyczaj do opowiadania Ci co się wydarzyło, o mojej codzienności, słabościach, smutkach. Dzisiaj mija okrągły rok bez Ciebie i odczułam taką dziwną potrzebę napisania kilku słów. Jakiś czas temu ktoś powiedział do mnie "mama Cię tego nie nauczyła?", wiem, to było w żartach, ale zabolało. Przecież nauczyłaś mnie wszystkiego co jest mi potrzebne do życia, co jest mi potrzebne do bycia dobrym człowiekiem. Do Ciebie dużo mi jeszcze brakuje i pewnie nigdy Cię w tym nie przebiję, ale będę się starać Ci w tym dorównać. Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałam piosenkę, którą zaraz tu wstawię. Byłam wtedy u Rafała, razem z jego Mamą oglądałyśmy VOP. Już po pierwszych słowach moje oczy napełniły się łzami, a chwilę potem był już tylko płacz, którego nie potrafiłam zatrzymać. Piosenka jest o zmarłej mamie Adama, ale słysząc ją, myślałam o Tobie. Co jakiś czas włączam to nagranie na yt i za każdym razem działa na mnie tak samo. Są w niej słowa: "dzięki Tobie umiem żyć, umiem śnić, umiem kochać i wybaczać, więc wybaczam Ci, że Cię nie ma dziś przy mnie". Tak naprawdę przez osiemnaście lat nauczyłaś mnie więcej niż można sobie wyobrazić. Zdążyłaś nauczyć mnie życia, chociaż ostatni rok pokazał, że nie zawsze umiem to wykorzystać, wpoiłaś wszystkie najlepsze wartości i przez te wszystkie lata spełniałaś się w roli mamy na szóstkę z plusem i wiem, że może mi się to nie udać, ale chciałabym być w przyszłości taką osobą jaką Ty byłaś, wiesz?


Często słucham jak inni narzekają na swoje mamy. Też bym tak chciała. Tylko wiesz co, ja nie miałabym na co narzekać, przecież byłaś taka idealna, tak dobrze mnie rozumiałaś, ufałaś mi, wiedziałaś, że ta szkoła mnie wykańcza i nie robiłaś problemów, kiedy robiłam sobie od niej przerwę. Na szczęście jestem już na końcu mojej edukacyjnej drogi. Za pół roku kończę szkołę. Za pół roku matura. A właśnie, w tym tygodniu pisałam próbną maturę, jak już zresztą Ci opowiadałam. Kiedy wstałam we wtorek rano na maturę z polskiego, myślałam co byś mi powiedziała przed wyjściem i wtedy w głowie usłyszałam Twój głos mówiący "zdasz to zdasz, nie zdasz to nie zdasz":) Zawsze tak mówiłaś:) Nie przestałam się wtedy stresować, ale na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tak po prostu. Poprosiłam Cię, żebyś trzymała za mnie kciuki bo mimo wszystko nie chciałam Cię zawieźć. To samo mówiłam pani psycholog, kiedy rozmawiałyśmy o ocenach- że nie chcę Cię zawieźć. Chociaż znając Ciebie byłabyś zadowolona z każdej oceny powyżej 1 :D Moja kochana:)
Minął rok. Strasznie szybko to zleciało. Nie mogę uwierzyć, że to już 365 dni od najstraszniejszego dnia w moim życiu. Nie mówiłam Ci, ale kiedy się o tym dowiedziałam byłam właśnie w szkole. Pisałam sprawdzian z niemieckiego, kiedy wychowawca wszedł do klasy i poprosił mnie na korytarz. Nie dokończyłam pisać tego sprawdzianu, na który i tak praktycznie nic nie umiałam, bo już dzień wcześniej po opuszczeniu wieczorem szpitala i przepłakanych godzinach przy Twoim łóżku straciłam  do tego motywację. Ale nie wiarę. Jeszcze wtedy nie straciłam wiary, że wszystko będzie dobrze. Straciłam ją, gdy wyszłam na korytarz i zobaczyłam M. z czerwonymi oczami. 
Ale przecież czasu się nie cofnie, widocznie ktoś potrzebował Cię bardziej (o ile to możliwe), wykonałaś swoje zadanie na ziemi, przekazałaś mi wszystko co miałaś przekazać i Bóg stwierdził, że przyda mu się u siebie taki anioł jak Ty. Szkoda tylko, że nie zapytał mnie o zdanie.
Kocham Cię nad życie my QUEEN :*:)


PS. Podoba Ci się piosenka? Taka idealnie o Tobie, no nie?

Kejt

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.