Hej
mordki! Ten post miał się pojawić trochę wcześniej, ale moje
marzenie o luźniejszej końcówce roku szkolnego jeszcze się nie
spełniło. 7 maja wybił mój pierwszy tysiąc wyświetleń!
Zakładając tego bloga nie spodziewałam się, że ktoś go w ogóle
będzie czytał, naprawdę. Może się wydawać, że tysiąc (teraz
już nieco więcej) to niewiele, inni blogerzy mają po kilkadziesiąt
tysięcy, milionów. Tylko, że oni istnieją dłużej w świecie
internetowym, może piszą ciekawiej, są w jakiś sposób popularni. Ja do tego nie dążę.
To nie dla mnie. Wystarczy mi ta garstka osób, które wchodzą i
czytają. Nie obraziłabym się jakby ktoś czasem skomentował,
żebym wiedziała, co ewentualnie poprawić lub o czym mogłabym
napisać ;> Byłoby mi łatwiej. Wkładam w ten blog jakąś
cząstkę siebie, a jego prowadzenie wymaga wysiłku, a przede
wszystkim zaangażowania i czasu, którego zawsze mi brakuje:/
Jakbym tylko mogła wpisy byłyby częściej, ale niestety. Jak się
do czegoś dąży w życiu to trzeba rozróżniać sprawy mniej ważne
od tych priorytetowych. Ale bardzo Wam dziękuję! <3
Kolejna kartka z kalendarza wyrwana, kolejny miesiąc za nami, kolejne chwile do zapamiętania. Zaczął się czerwiec, ostatni miesiąc tej męczarni. W zasadzie to 2
tygodnie, bo nie jestem pewna co do obecności w ostatnich dniach.
Liczyłam, że będzie on nieco luźniejszy, ale jest całkiem
odwrotnie. Kartkówki, sprawdziany, poprawy, walka o wyższe oceny. Nauczyciele chcą zdążyć ze wszystkim przed końcem roku. A ja się
zastanawiam czy dokładać sobie pracy i mieć to 4 z znienawidzonej
chemii na koniec. W sumie już od jakiegoś czasu mam totalną olewkę
na szkołę, bo w głowie mam tylko wakacje, ale chyba spróbuję,
nic nie stracę, mogę jedynie zyskać satysfakcję, będę taka
ambitna i powalczę :D Akurat chemię kończę w tym roku, więc na
świadectwie na koniec 4 klasy ładniej będzie wyglądała
czwóreczka niż trójka. Teraz trochę mobilizacji nie zaszkodzi i będzie ok.
Jedyne co mi nie pasuje to pogoda. Chcę już słońce! Sto razy
bardziej wolę narzekać, że jest mi za gorąco, niż budzić się w
fatalnym humorze, widząc deszcz za oknem:/
We wtorek wybrałyśmy się z M. na koktajl do 'marchewkowego pola' i muszę powiedzieć, że jeszcze nie raz tam wpadniemy, pychotka!
koniec roku a ja sprzątam piórnik, czego tam nie ma:O |
Wczoraj na spontanie po wiadomości od Kuby wybrałyśmy się z dziewczynami na święto zabawki. To miał być w zasadzie pierwszy festyn od kilku lat, na którym by nas nie było, ale stało się inaczej. Miło spędziliśmy czas i tak strasznie bolał mnie brzuch od śmiechu;> haha! Tradycyjnie nie mogło obejść się bez deszczu, ale już ok. północy przesadził, a na dodatek było mega zimno:/ więc postanowiłyśmy wrócić do domu. Dzisiaj jestem nie do życia i chce mi się spać, najgorzej:c
A zapomniałabym, wszystkim dzieciaczkom, tym mniejszym i tym większym wszystkiego najlepszego! :)
A zapomniałabym, wszystkim dzieciaczkom, tym mniejszym i tym większym wszystkiego najlepszego! :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸