niedziela, 1 czerwca 2014

thank you

Hej mordki! Ten post miał się pojawić trochę wcześniej, ale moje marzenie o luźniejszej końcówce roku szkolnego jeszcze się nie spełniło. 7 maja wybił mój pierwszy tysiąc wyświetleń! Zakładając tego bloga nie spodziewałam się, że ktoś go w ogóle będzie czytał, naprawdę. Może się wydawać, że tysiąc (teraz już nieco więcej) to niewiele, inni blogerzy mają po kilkadziesiąt tysięcy, milionów. Tylko, że oni istnieją dłużej w świecie internetowym, może piszą ciekawiej, są w jakiś sposób popularni. Ja do tego nie dążę. To nie dla mnie. Wystarczy mi ta garstka osób, które wchodzą i czytają. Nie obraziłabym się jakby ktoś czasem skomentował, żebym wiedziała, co ewentualnie poprawić lub o czym mogłabym napisać ;> Byłoby mi łatwiej. Wkładam w ten blog jakąś cząstkę siebie, a jego prowadzenie wymaga wysiłku, a przede wszystkim zaangażowania i czasu, którego zawsze mi brakuje:/ Jakbym tylko mogła wpisy byłyby częściej, ale niestety. Jak się do czegoś dąży w życiu to trzeba rozróżniać sprawy mniej ważne od tych priorytetowych. Ale bardzo Wam dziękuję! <3

Kolejna kartka z kalendarza wyrwana, kolejny miesiąc za nami, kolejne chwile do zapamiętania. Zaczął się czerwiec, ostatni miesiąc tej męczarni. W zasadzie to 2 tygodnie, bo nie jestem pewna co do obecności w ostatnich dniach. Liczyłam, że będzie on nieco luźniejszy, ale jest całkiem odwrotnie. Kartkówki, sprawdziany, poprawy, walka o wyższe oceny. Nauczyciele chcą zdążyć ze wszystkim przed końcem roku. A ja się zastanawiam czy dokładać sobie pracy i mieć to 4 z znienawidzonej chemii na koniec. W sumie już od jakiegoś czasu mam totalną olewkę na szkołę, bo w głowie mam tylko wakacje, ale chyba spróbuję, nic nie stracę, mogę jedynie zyskać satysfakcję, będę taka ambitna i powalczę :D Akurat chemię kończę w tym roku, więc na świadectwie na koniec 4 klasy ładniej będzie wyglądała czwóreczka niż trójka. Teraz trochę mobilizacji nie zaszkodzi i będzie ok. Jedyne co mi nie pasuje to pogoda. Chcę już słońce! Sto razy bardziej wolę narzekać, że jest mi za gorąco, niż budzić się w fatalnym humorze, widząc deszcz za oknem:/
We wtorek wybrałyśmy się z M. na koktajl do 'marchewkowego pola' i muszę powiedzieć, że jeszcze nie raz tam wpadniemy, pychotka!











koniec roku a ja sprzątam piórnik, czego tam nie ma:O
Wczoraj na spontanie po wiadomości od Kuby wybrałyśmy się z dziewczynami na święto zabawki. To miał być w zasadzie pierwszy festyn od kilku lat, na którym by nas nie było, ale stało się inaczej. Miło spędziliśmy czas i tak strasznie bolał mnie brzuch od śmiechu;> haha! Tradycyjnie nie mogło obejść się bez deszczu, ale już ok. północy przesadził, a na dodatek było mega zimno:/ więc postanowiłyśmy wrócić do domu. Dzisiaj jestem nie do życia i chce mi się spać, najgorzej:c

A zapomniałabym, wszystkim dzieciaczkom, tym mniejszym i tym większym wszystkiego najlepszego! :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.