Podróż minęła mi dość szybko. Tak dziwnie jak nikt na ciebie nie czeka na dworcu czy przed galerią, nie biegniesz o życie z uśmiechem na twarzy żeby go zobaczyć i nie rzucasz się na niego z tęsknoty. Ale taki samotny trip od czasu do czasu każdemu jest potrzebny. Przynajmniej mi dobrze zrobił. Wiadomo, mój dzień w Krk zaczęłam od wizyty w KFC. W ogóle galeria teraz wygląda tak magicznie, świątecznie, tyyyle światełek:)
Z ciepłej gk wyszłam po jakiejś godzinie. Kierunek- rynek! Tam zawsze dużo się dzieje, czego nie można powiedzieć o plantach, które w tę porę roku świecą pustkami, ale przecież nie będę stać w miejscu i się przyglądać, za zimno.
Czekając na powrotny tramwaj odebrałam telefon od Wendzi, która poinformowała, że za 40 minut będą na rynku. Po drodze (na rynek właśnie) spotkałam dwie dziewczyny uczestniczące w free hugsach, świetna sprawa w takie zimne dni, od razu cieplej:) Jak J. i A. przyszły 'zajęłyśmy się' ich pracą, tak bardzo interesujące puszczanie lotek (?) haha:D W międzyczasie przytuliłyśmy jeszcze kolejnych uczestników free hugsów:3 Kraków wieczorem jest taki piękny♥ O 17 pożegnałam się z mordeczkami i na moment wbiłam do empiku i do maka.
Jasne, że brakowało mi nieodłącznego elementu wizyt w Krk- moich słoneczek. Dzisiaj miałam je ale w mniejszym składzie i tylko na godzinkę. Jezuuu, tak tęsknię za resztą
Tak jest mi smutno, że nie mogłam być :( Zapamiętałaś drogę jestem dumna z Ciebie ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTęsknie :((
mi też:( taaaak!♥ dzięki Tobie:*
Usuń