wtorek, 22 lipca 2014

lemONowelove

Nie wiem czemu, ale za każdym razem jak chcę Wam coś opisać, mam milion myśli na sekundę, które za  nic nie chcą ułożyć się w logiczną całość.
Chciałabym przekazać Wam choć odrobinę tego co czułam w niedzielny wieczór. Tak w ogóle to muszę zacząć od tego, że nie byłam w stu procentach pewna czy pojawię się na wymarzonym koncercie LemON'a. Pisałam już o nim chyba od miesiąca, ale dzień wcześniej sprawy się troszkę skomplikowały i moja obecność stanęła pod znakiem zapytania.




 Na szczęście się udało. I mimo że koncert miał zacząć się o 20:30, na miejscu byłyśmy ponad godzinę wcześniej. Ku naszemu zdziwieniu pod sceną nie było za wiele osób, więc po zakupieniu wejściówek, zajęłyśmy miejsce w drugim rzędzie.




Stanęłam tam i nagle zrobiło mi się mega ciepło. Chociaż nadal nie mogło do mnie dotrzeć, że za godzinę spełni się moje marzenie. Kamera latała w powietrzu, a ja czekałam, czekałam i czekałam. W tamtym momencie minuta wydawała się być wiecznością. Coś około godziny 20:30 przyjechał bus zespołu. Serce zaczęło mi mocniej bić. I co chwilę wzbijałam się na palce, czy przypadkiem nie widać Igora. Było tylko: idzie? niee. idzie? nie, to nie on. I tak w kółko.


 Aż w pewnym momencie: 'Igooooor, jezu idzie' haha:D Przez każdą część mojego ciała przeszły ciarki.




Kilkanaście minut później: 'Przed Wami zespół LemOOOOOOOOOOOOOON!' I znowu moje serce jakby chciało wyskoczyć, tłukło się w klatce piersiowej jak oszalałe. SĄ! Pierwsza piosenka, potem druga i trzecia. Musiałam się powstrzymywać, żeby nie płakać ze szczęścia. A tu bum, problemy techniczne. Ale Igor by sobie nie poradził z zajęciem nas rozmową? :D Nie ma takiej opcji:) Kawały miażdżyły system, a do tego ten Jego najpiękniejszy na świecie uśmiech, który już do końca koncertu nie zszedł mu z mordki. Zresztą tak jak mi. Od momentu, kiedy zobaczyłam go wysiadającego z busa, do momentu, kiedy zszedł ze sceny towarzyszył mi uśmiech od ucha do ucha. A nieeee. Była chwila powagi. Wtedy jak Igor opowiadał o miłości to miałam łzy w oczach, niesamowity człowiek! W międzyczasie pośpiewaliśmy też różne znane przeboje, m.in. piosenkę z 'Na dobre i na złe' i 'Jesteś szalona':D Ale fajnie, bo już po chwili wszystko wróciło do normy i można było kontynuować występ:)











Teraz chodzi mi to non stop po głowie. Przez cały koncert darłam mordkę tak, że moje gardło na końcu było na wykończeniu. Nie obeszło się też bez bisu iii..........................SELFIE!:D






Co mogę jeszcze powiedzieć? Magia! Coś cudownego, wspaniałego, najlepszego! Igor jest naprawdę przezdolnym, utalentowanym i przystojnym (:>) wokalistą i nie wyobrażam sobie polskiej sceny muzycznej bez zespołu LemON. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę na ich koncercie. Uwierzcie, warto! Jak to Igor powiedział, marzenia się spełniają, chociaż czasem jest ciężko i trzeba włożyć w to wiele wysiłku. Jeden z najlepszych dni w moim życiu.
DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ!!!

1 komentarz :

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.