piątek, 18 lipca 2014

szalone rude?

Osoby, które czytają mojego aska, na pewno wiedzą, że plany o których pisałam poprzednim razem zmieniły się. W rezultacie tydzień temu we wtorek to ja pojechałam do Justyny, a nie odwrotnie. Spędziłam tam 2 dni. Niestety nie mam ani jednego zdjęcia z mojego pobytu w Andrychowie, bo nie miałam możliwości zabrania ze sobą aparatu, a zdjęcia z mojego telefonu nie nadawałyby się do niczego. Teraz w skrócie jak minęły te dni.We wtorek oglądałyśmy jakieś bajki, robiłyśmy hamburgery, byłyśmy na spacerze, o 22 poszłyśmy do sklepu po arbuza i przy okazji kupiłyśmy też brzoskwinie. Przez to rozbolały nas brzuchy. Jakoś po północy poszłyśmy jeszcze wyrzucić śmieci, a że było dość ciepło, zostałyśmy na chwilę przed blokiem. W środę wstałyśmy po 9, obejrzałyśmy 'Fineasza i Ferba', zjadłyśmy jajecznicę i grzanki, wysłałam Maksowi urodzinowe życzenia i potem non stop słuchałam jego odpowiedzi haha:D Najlepszy ♥



Ok. 13 wsiadłyśmy do busa do Bielska. Po półgodzinnym czekaniu w sferze dołączył do nas Mikołaj. To już chyba tradycja, że jak się spotykamy to pada:) Poszwędaliśmy się po galerii i wylądowaliśmy w końcu na kanapie (nie wiem jak to inaczej nazwać:d), gdzie przez dłuższy czas leżeliśmy oparci o siebie. To pewnie przez to tak mnie bolała szyja:D Wróciłyśmy do domu wieczorkiem i zrobiłyśmy babeczki z kremem czekoladowym. Najlepsze jest to, że już po zjedzeniu jednej miałyśmy dość. Potem trochę posprzątałyśmy. I wbiłam sobie widelec do palca haha, a dzień wcześniej wbił się Justynie do palca u nogi:o
Nie rozstałyśmy się na długo bo już w piątek pojechałam odebrać Justynę z Suchej. Zanim wróciłyśmy do domu, wstąpiłyśmy do Rossmanna po szamponetki.


Tego dnia wieczorem zrealizowałyśmy nasz plan dotyczący zmiany koloru włosów, mimo że kilka osób było przeciwnych. Wiadomo że mi na ciemnych włosach praktycznie nic nie widać, ale nie jest źle. Justynie wyszło cudownie, chociaż akurat jej się nie podobało:x I przez to nie powstało żadne zdjęcie 'szalonych rudych':D W sobotę zrobiłyśmy sobie dzień filmowy i zajmowałyśmy laptopa prawie cały dzień. 'Obecność' trochę zryła nam psychikę i przez resztę dni zasypiałyśmy trzymając się za ręce, takie urojenia:o :)








Dopiero w niedzielę wieczorem nasza nuda zniknęła na kilka godzin. Siedziałyśmy wtedy na tinach z mordkami a potem towarzyszyłyśmy Nikoliuszowi do 2. Płakałyśmy, śmiałyśmy się, robiłyśmy dzikie densy, najlepiej! :D haha! W poniedziałek obudziłyśmy się o 14 :o Nieźle, co? Zwinęłyśmy do biedrony po składniki do deseru. Na to poświęcę osobny post i powiem co i jak. Wieczorkiem oczywiście zawitałyśmy na tiny i spałyśmy z Niki:) Tak samo następnego dnia, z tym że trwały troszkę dłużej, bo do 3.




W środę wyrwałyśmy się z domu na dłużej. Po tym jak zrobiłyśmy mini zakupy, zajęłyśmy się małymi kotkami. Trochę się z nimi pobawiłyśmy i poszłyśmy na spacer. Może ktoś chętny do zaoferowania im domu?















Tego dnia tiny wypadły tak spontanicznie i trwały trochę krócej, bo i my, i Nikola, chciałyśmy się wyspać, bo musiałyśmy wcześnie wstać. Oglądałyśmy niekrytego krytyka, barbie, teletubisie i....poród?:oo never again!  hahahaha (: W czwartek, jak już pisałam, musiałyśmy wstać już o 8, a dlaczego? Bo na ten dzień umówiłyśmy się z Niki w Krakowie. Rano rozpoczął się koncert naszych budzików, ale i tak nie wstałyśmy od razu, bo byłyśmy nie do życia. W Krk wstąpiłyśmy pierwsze oczywiście do KFC, bo byłyśmy mega głodne. Longerki poszły w ruch! mniam:) Przed Galerią, żeby zabić nudę, zaczęłyśmy sobie śpiewać. Najlepsze, bo przechodziła jakaś kobieta i do nas "co wy tak jęczycie? boli was coś?":D Od zawsze wiedziałam, że umiem śpiewać:D Jak przyszła Niki, poszłyśmy w stronę rynku. Po drodze zahaczyłyśmy o sklep i nagrałyśmy filmik dla Eryka. Potem kupiłyśmy obwarzanki i karmiłyśmy gołębie w parku. W międzyczasie zaczepiałyśmy ludzi, śpiewałyśmy, tańczyłyśmy i wypełniałyśmy ankietę. Chwilę porozmawiałyśmy z Dawidem (ankieter) i zrobiliśmy sobie selfie:dd Potem weszłyśmy do windy w jakimś sklepie, ale nie chciała nam w ogóle ruszyć:o Wtedy pan ochroniarz powiedział, że piętra kończą się na 3, a my chciałyśmy na 5-.- A na końcu robiłyśmy z siebie debili przed autobusem, którym Wendzia miała jechać do domu. Po 18, razem z Karolem pożegnałyśmy Nikolę, która towarzyszyła nam na dworcu i być może kiedyś nas odwiedzi, faaaajnie! Tyle razy już to pisałam, ale ja tak uwielbiam spędzać czas z tymi krejzoliuszami, haha ♥ NAJLEPSZE EVER!





HAJDUKANATORS FOREVER!

1 komentarz :

  1. ojejku jakie śliczne kotki ^^
    fajnie spędziłaś czas z przyjaciółką :)

    http://wielkademolka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.