Kiedy wychowawca powiedział, że możemy wybrać się na wycieczkę przed praktykami, oczywiste, że chcieliśmy skorzystać, żeby tylko nie mieć lekcji. Tym razem dla odmiany postanowiliśmy pójść na ognisko. Tydzień wcześniej już papierek o wycieczce leżał wypełniony u pani dyrektor a dzień przed nic nie wskazywało, że coś może się nie udać. Pogoda. Ta jak zwykle musi wtrącić swoje trzy grosze. Budzę się w środę rano a tu pada, no po prostu super. Ale okej, zebraliśmy się wszyscy w szkole i czekaliśmy na jakąś wiadomość odnośnie ogniska. Wiadomość owszem, otrzymaliśmy, ale nie wiem czy był ktoś kto był z niej zadowolony. Kierunek- Jasień! 2h pod górkę na takiej pogodzie? Nie, dziękuję! Nie było wyjścia. Albo idziemy tam albo zostajemy na lekcjach. Nie muszę chyba pisać co wybraliśmy. Chwilę później znaleźliśmy się na drodze prowadzącej na szczyt. Błoto, błoto i jeszcze raz BŁOTO! Jednym słowem katastrofa. Szliśmy pod górkę, jęcząc przy tym, żebyśmy już wracali. Trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby znaleźć jakieś bezpieczne miejsce do postawienia stopy. Buty całe brudne, my w złych humorach (przynajmniej ja), deszcz przebija się przez liście drzew. Dobra, dalej nie idziemy, wracaaaamy! Na to czekałam zanim w ogóle tam weszłam :) Nie mogliśmy jechać do domu, bo byłyby problemy u pani dyrektor, więc poszliśmy do parku, gdzie wręczyłyśmy naszym chłopcom prezenty z okazji wtorkowego dnia chłopaka. We wtorek pluli się, że nic im nie dałyśmy i o nich nie pamiętamy, nie wiedząc, że szykowałyśmy już mini upominki. No cóż. Tacy są faceci. Cukierki w pampersie to był świetny pomysł, oni są czasem jeszcze taaacy dziecinni. A ich miny, kiedy to dostali- bezcenne :) Brak pomysłów na dalszą część wycieczki, wróć, pomysły były tylko niekoniecznie takie jakie chciałby usłyszeć wychowawca, spowodowały, że przez następne 2 h(?) może trochę krócej, zwiedzaliśmy z przewodnikiem zamek. Nie wiem po raz który już tam byłam. Nogi to mnie tak bolały, że marzyłam tylko o łóżku, a ziewałam chyba co pięć sekund . Co chwilę szeptałam do Martyny, za jakie grzechy tu jesteśmy i czy długo jeszcze. Serio, miałam dość. Jak weszliśmy do sali tortur, z nadzieją zapytałam pyszczka czy to już koniec i najpiękniejsze słowo, które mogło w tamtej chwili paść: TAK. Naszą super udaną wycieczkę zakończyliśmy jedząc pizze w olimpie. No powiem szczerze, że to nie była udana wycieczka. Już serio mogliśmy jechać do krk do kina czy gdziekolwiek, wszystko tylko nie to.
Od razu mówię, że zdjęcia są fatalnej jakości...
UWAGA UWAGA!
TE MALUSZKI, MIESIĄC TEMU PRZYSZŁY NA ŚWIAT I POTRZEBUJĄ DOMU!
MOŻE JEST KTOŚ CHĘTNY? :)
słodkie pieski:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!♥
jugii.blogspot.com - kllik!♥
chętnie bym przygarnęła takiego, ale moi rodzice nie pozwalają :c
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!
haha, genialne prezenty na dzień chłopaka :D
justsayhei.blogspot.com
Haha genialne prezenty! :D Słodkie pieski ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy post:
http://alekssandrasssss.blogspot.com/2014/09/sweater-weather.html
O jakie słodziaki, chętnie bym przygarnęła ale mam już 2 psiaki w domu <3 Jaka rasa?
OdpowiedzUsuńnataa-liiaa.blogspot.com
śliczne pieski!
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to pokilkaj w kliki w poście u mnie!
http://panmalofel.blogspot.com/2014/10/autumn-vibes-military-pants.html
pieski.. o jejku! ♥
OdpowiedzUsuńhttp://malinkaxpp.blogspot.com/2014/10/kilometry.html