piątek, 31 października 2014

praktyki zawodowe- podsumowanie

Tak jak myślałam. Ten miesiąc był dla mnie w jakimś sensie ratunkiem przed corocznym szkolnym emo. Być może chwilowym ratunkiem. Ale i tak udało mi się zresetować i wyrzucić z głowy chociaż część niepotrzebnych myśli. Odpoczęłam, zdecydowanie.Wpis dodany jest na prośbę anonimowej osoby, która prosiła bym opisała jak wyglądały moje praktyki.
To może zacznę od początku. W czerwcu dużo opuszczałam w szkole i o tym, że mamy załatwiać sobie praktyki dowiedziałam się od Martyny. Na miesięczne wolne od szkoły wybraliśmy sobie październik. Według mnie wybór trafiony w dychę. Robi się chłodniej, ciemniej, w ogóle szaro buro i ponuro. W końcu jesień i moja 'jesienna depresja'. Postanowiłyśmy z M. załatwić sobie praktyki w gminie. Najwygodniejszy dojazd, chociaż to nawet nie dojazd, bo mamy niecałe 10 minut drogi na nogach do Urzędu Gminy. Nie trzeba tracić hajsu i cisnąć się codziennie rano w jak zawsze za ciasnym busie. My jak to my, wolałyśmy mieć wszystko załatwione wcześniej, a nie jak niektórzy na ostatnią chwilę i już w czerwcu miałyśmy zapewnione miejsce na praktykach. Pod koniec września pani od praktyk rozdała pisma, które mieliśmy  dostarczyć do miejsca 'pracy' i upewniła się czy aby na pewno wszyscy odbędą w październiku obowiązkowe praktyki zawodowe.
Pierwszy dzień na praktykach opisywałam już nawet w osobnym poście, kiedy to pani Sekretarz odesłała nas do domu, bo nie miał kto się nami 'zająć'. Przez 3 tygodnie przebywałyśmy w jednym biurze. Bardzo miła pani, która mówiła co mamy robić, stwierdziła, że nie możemy siedzieć na praktykach dłużej niż byłybyśmy w szkole i wypuszczała nas po 2-3 godzinach. Zazwyczaj nasz dzień pracy rozpoczynał się o godzinie 9, a kończył w granicach od 10 do 12, najczęściej była to godzina 11. W tym czasie nie robiłyśmy żadnych skomplikowanych ani trudnych rzeczy. Były to głównie jakieś podliczania, spisywania i archiwizacja. Banał. Cały ostatni tydzień spędziłyśmy z M. u pani Ewy. Chociaż wtedy bardzo często widywano nas na górnym korytarzu przy kserowaniu setek papierków. 'To 38 razy dwustronnie, to 23 na A4 a to 24 na A3, jeszcze to 10 razy a tamto 30 blablabla'. A jak już nie kserowałyśmy to sprawdzałyśmy i sporządzałyśmy spisy spraw, fakt, ręka mogła przy tym odpaść. Pani Ewa codziennie robiła nam herbatkę i częstowała ciasteczkami ;)) I tu spędzałyśmy już po 4 godziny. Oprócz tego dwa razy na prośbę pani Sekretarz kserowałyśmy dużo WAŻNYCH materiałów potrzebnych do listopadowych wyborów. A był dzień w którym Pan Wójt zafundował nam obiadek, tak bardzo najedzeni:o W ostatni dzień (dzisiaj) udałyśmy się do pani Gosi, aby pomogła nam wypełnić zeszyt do praktyk i przy okazji przydałyśmy się trochę panu Jarkowi w nanoszeniu na mapę numerów działek. A na koniec właśnie pan Jarek (kierownik referatu) napisał o nas kilka (miłych) słów i wystawił piękne szósteczki:D
Najchętniej zostałabym tam na dłużej i już nigdy nie wracała do tego psychiatryka na Spółdzielców 1, ale nawet osoby, które chciałyby nas tam zatrzymać nie są w stanie nic zrobić. Teraz trzeba się ogarnąć, spiąć tyłek i wziąć się na naukę, nie mam innego wyjścia...







5 komentarzy :

  1. Piękna jesteś! *-*

    http://blogzfajnanazwa.blogspot.com/
    Byłoby miło gdybyś zajrzała na mojego bloga i zostawiła komentarz. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudownie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne zdjęcia! :)

    W wolnej chwili zapraszam do siebie.
    Mój blog - ♡klik♡
    Pozdrawiam - Steffy♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

▸ Dziękuję za każdy komentarz ▸
▸ Zostaw link do swojego bloga, na pewno zajrzę ▸

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.