Wstąpiłyśmy na rynek, kładkę ojca Bernatka i oczywiście do Galerii, gdzie spędziłyśmy bardzo dużo czasu, aby się ogrzać. Ostatnio mam strasznego pecha do busów! Ten nasz, którym zawsze wracałyśmy z Krk, nie przyjechał. No wyobraźcie sobie nasze zdenerwowanie (łagodnie mówiąc), kiedy całe zmarznięte z czerwonymi policzkami stoimy na dworcu już pół godziny a busa jak nie było, tak nie ma. Następnego miałyśmy mieć dopiero za dwie godziny, nawet nie wiadomo, czy by przyjechał, bo o nieobecności tego pierwszego nikt nas nie poinformował. Wybrałyśmy więc drugą opcję, która wyszła spontanicznie w trakcie czekania i ok. 20:30 stałyśmy już na przystanku w Suchej czekając na tatę. Oczywiście padła propozycja zostania w Krakowie do rana, ale każda z nas marzyła tylko o swoim własnym łóżku.
niedziela, 28 grudnia 2014
zimowy Kraków
Kraków jest piękny o każdej porze roku. Zarówno w blasku największego słońca, jak i przykryty białym puchem. O tym drugim miałam okazję przekonać się wczoraj, kiedy razem z Karoliną wybrałyśmy się na nasz comiesięczny trip do tego miasta. Zgarnęłyśmy jeszcze Agusię, żeby pokazać jej kilka 'naszych' miejsc. Widoki jak zawsze niezawodne, czego nie można powiedzieć o temperaturze. Zresztą czego ja się spodziewałam po tej porze roku. Dawno tak nie zmarzłam, ale obawiam się, że to dopiero początek.
Wstąpiłyśmy na rynek, kładkę ojca Bernatka i oczywiście do Galerii, gdzie spędziłyśmy bardzo dużo czasu, aby się ogrzać. Ostatnio mam strasznego pecha do busów! Ten nasz, którym zawsze wracałyśmy z Krk, nie przyjechał. No wyobraźcie sobie nasze zdenerwowanie (łagodnie mówiąc), kiedy całe zmarznięte z czerwonymi policzkami stoimy na dworcu już pół godziny a busa jak nie było, tak nie ma. Następnego miałyśmy mieć dopiero za dwie godziny, nawet nie wiadomo, czy by przyjechał, bo o nieobecności tego pierwszego nikt nas nie poinformował. Wybrałyśmy więc drugą opcję, która wyszła spontanicznie w trakcie czekania i ok. 20:30 stałyśmy już na przystanku w Suchej czekając na tatę. Oczywiście padła propozycja zostania w Krakowie do rana, ale każda z nas marzyła tylko o swoim własnym łóżku.
Wstąpiłyśmy na rynek, kładkę ojca Bernatka i oczywiście do Galerii, gdzie spędziłyśmy bardzo dużo czasu, aby się ogrzać. Ostatnio mam strasznego pecha do busów! Ten nasz, którym zawsze wracałyśmy z Krk, nie przyjechał. No wyobraźcie sobie nasze zdenerwowanie (łagodnie mówiąc), kiedy całe zmarznięte z czerwonymi policzkami stoimy na dworcu już pół godziny a busa jak nie było, tak nie ma. Następnego miałyśmy mieć dopiero za dwie godziny, nawet nie wiadomo, czy by przyjechał, bo o nieobecności tego pierwszego nikt nas nie poinformował. Wybrałyśmy więc drugą opcję, która wyszła spontanicznie w trakcie czekania i ok. 20:30 stałyśmy już na przystanku w Suchej czekając na tatę. Oczywiście padła propozycja zostania w Krakowie do rana, ale każda z nas marzyła tylko o swoim własnym łóżku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńmymess-n.blogspot.com
Jejku Kraków to cudowne miasto! ♥
OdpowiedzUsuńKLIK-BLOG
zdecydowanie! moje ulubione:)
Usuńpiękne miasto, piękne zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńobserwujemy?